Moderator: Moderator
Nie można zapominać także o tym, że w pierwszej dekadzie XXIw zwiększył się dostęp do internetu(...)
p1chrunch napisał(a):Nikt na razie nie widzi sukcesu, jaki odniosły kaszubskie Sierakowice, które oparły się wielkomiejsko - neokolonialnym modelom handlowym i mają dzięki temu lokalną sieć handlową, obejmującą 450 ludzi.
Natomiast nie widzę nic złego w tym, że Polanie(...) przyjęli katolicyzm
– Miastem nie chcemy być, bo dla wsi jest więcej unijnych dotacji i programów pomocowych, a więc można zdobyć dodatkowe środki na rozwój. A choćby na kolej, którą razem z innymi samorządami chcielibyśmy w tej okolicy przywrócić. A dyskontów nie chcemy, bo zależy nam na tym, by nie rosło bezrobocie. Dziś wynosi ono w naszej gminie 8 proc., czyli sporo mniej niż średnia wojewódzka. A dzieje się tak także dlatego, że spora część mieszkańców pracuje w lokalnych sklepach. Nawet największy dyskont nie zatrudniłby ich wszystkich u siebie, a więc zamiast drobnej przedsiębiorczości, może nieprzynoszącej każdemu ogromnego majątku, miałbym tu kolejki do ośrodka pomocy społecznej – dodaje samorządowiec.
Sierakowice mają nawet swoją lokalną sieć handlową. Jej szefem jest 34-letni Michał Kuczkowski, który przyznaje, że nawet bez konkurencji Biedronek czy Lidlów biznes nie od początku szedł mu idealnie. – Najpierw to była hurtownia spożywczo-przemysłowa. W założeniu jej pomógł mi ojciec, który od kilkunastu lat prowadzi własny biznes – zajmuje się oknami. Był 2002 r., byłem młody, jeszcze studiowałem i niespecjalnie miałem rozeznanie, a więc po kilku latach okazało się, że hurtowania więcej kosztuje, niż zarabia – opowiada. – Wtedy zamieniłem ją na handel detaliczny. Widziałem, jak niektóre sklepiki działały bez zmiany od lat, jak nie dostosowywały się do nowości na rynku, i postanowiłem wykorzystać szansę. Tak w 2007 r. powstał nasz pierwszy sklep w centrum Sierakowic. Ruch był niezły, więc otwierałem kolejne. I tu muszę przyznać, że brak drapieżnej konkurencji ze strony dyskontów na początku mojej drogi, kiedy budowałem dystrybucję i zbierałem kapitał, dał mi szansę na to, by w ogóle zaistnieć na rynku – wspomina Kuczkowski.
Dziś sieć delikatesów Ribena to cztery sklepy w samych Sierakowicach, cztery w miejscowościach w okolicy, a w planach jest otwarcie co najmniej kolejnych dwóch. – Dziś, nawet jeśli pojawiłaby się Biedronka w naszej gminie, to nie byłaby już dla nas aż tak dużym zagrożeniem. Mamy markę, doświadczenie, oferujemy nowoczesny handel i różne produkty. A by ceny były konkurencyjne, działamy w grupie zakupowej, która wspólnie negocjuje ceny z producentami – opowiada przedsiębiorca. Ale zaraz dodaje, że jednak dla mniejszych sklepików konkurencja z dyskontami na pewno skończyłaby się źle. – Ale to, co robi nasz samorząd w obrębie jednej gminy, tak naprawdę powinno być robione przez rząd. Dziś mamy wolnoamerykankę, a na świecie działają regulacje dotyczące marketów. Nie tylko wolny rynek się liczy, ważne jest też dbanie o gospodarkę lokalną – podkreśla szef Ribeny.
– W naszej wsi mamy już prawie 7 tys. mieszkańców, w całej gminie jest ich 18,5 tys. Wszyscy są bardzo przedsiębiorczy i pracowici, lubią kupować, mają we krwi rzemiosło i własne biznesy. I dlatego łącznie wszystkich sklepów w samej tylko wsi mamy 148. I wszystkie dają sobie radę, mają ruch, klientów, płacą podatki – zachwala Tadeusz Kobiela, wójt Sierakowic. – Ale dzieje się tak, bo u nas nie było, nie ma i – tak długo jak samorząd i większość mieszkańców będą w tym zgodni – nie będzie żadnych lidlów, biedronek czy innych drapieżnych dyskontów. Nie ma mowy o tym, by się u nas rozpanoszyły – podnosi głos i widać, że ma ochotę uderzyć pięścią w stół. – Wielkie markety zainteresowane są tylko drenażem pieniądza z rynku i wyprowadzaniem go z Polski. U nas jeden u drugiego robi zakupy, korzysta z usług rzemieślniczych, a więc pieniądz zostaje na miejscu i tu jest inwestowany.
p1chrunch napisał(a):Podoba mi się podejście wójta tej gminy. Cała gmina to jakieś 15,5 tys. mieszkańców, nie tylko te 7. A że ma lokalne sklepy, to przecież wcale nie jest im drożej dzięki konkurencji. Ba, nadto nie ma tu mowy o umowach na, powiedzmy, 5/8 etatu (taką chciało mi dać Tesco), co generuje bezrobocie, tyle, że ukryte, bo w praktyce zarabia się dość mało, a jak ma się nadgodziny, to tacy "wielcy" pozwalają dorobić na płacę minimalną i tyle. Zaś podatki są odprowadzane w kraju, co jest plusem.I to jest wspaniałe: lokalność i różnorodność.
Afordancja napisał(a):Płacąc np. 1% od przychodów, wystarczy, że nie wykażesz faktury i nie musisz płacić, kupującej firmie do niczego ta faktura też nie jest potrzebna, i już nagle nie masz obrotów.
Gdy płacisz od zysków, kupującemu jest potrzebna faktura aby wykazać koszty, więc wystarczy prosta kontrola krzyżowa i już mamy złapanego oszusta.
adamb napisał(a):Na pierwszy rzut oka można by przyznać rację... ale gdy pomyslimy trochę dłużej to:
- jest obowiązek posiadania kasy fiskalnej (w coraz większej ilości branż), a przez co istnieje obowiązek wydawania paragonu.
- klienci powinni posiadać paragon (dowód zakupu) do celów gwarancyjnych
- gros klientów płaci kartą, więc ukrywanie obrótów w zestawieniu z płatnościami na konto jest baaaardzo mocno ryzykowne.
To jesli chodzi o klientów indywidualnych, a w przypadku podmiotów gospodarczych istnieje przepis o maksymalnej kwocie obrotu gotówkowego (15.000e) - więc mamy taką samą sytuację jak w przypadku karty.
adamb napisał(a):W XXIw przy wszystkich zdobyczach techniki/elektroniki takie ukrywanie obrotów można łatwo i szybko wyłapać... wystarczy "odciążyć" aparat skarbowy durną bezproduktywna pracą polegającą na wyszukiwaniu błędów w "papierach" oraz szukaniu niekorzystnych dla podatnika intrepretacji przepisów, a zamiast tego skierować ich w teren i niech sprawdzają np. wydawanie dokumentów sprzedaży.
adamb napisał(a):I jeszcze jedno: piszesz o tym, że (w starym podatku obrotowym) klient nie potrzebuje faktury, a teraz np. jaki klient potrzebuje rachunek na np. usługi budowlane ? prawie żaden... po zniesieniu ulg
Afordancja napisał(a):co do 15 000 euro, załóżmy, że jesteśmy obydwaj firmami, ja kupuję od Ciebie hm.. komputery, Ty mnie pytasz czy musisz wystawiać fakturę, jak nie to dostanę drobny rabat...nie ma problemu, płacimy gotówką, ja nie mam kosztu bo nie muszę go wykazać, a Ty nie masz przychodu, baa, nie ma żadnej gotówki
Powrót do Gospodarka, inwestycje i biznes
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 10 gości